ta niepozorna roślina kryje w sobie sekret wigoru znany już starożytnym wojownikom. Dziś, zapomniana i wyparta ze świadomości przez inne napary takie jak matcha, yerba mate czy bardziej znane zioła i herbaty. W tym artykule spróbuję rzucić nieco światła na historię i pochodzenie gojnika, nakreślając historię stojącą za tym niedocenionym przez świat naparem. Wskażę też kilka zalet gojnika, wyróżniających go spośród innych, pozornie podobnych, napoi.
Gojnikiem można nazwać około 140 gatunków roślin występujących na terenach Basenu Morza Śródziemnego, Półwyspu Iberyjskiego i Bałkanów. W przełożeniu na konkretne kraje to obszary m.in Macedonii Północnej, Albanii, Bułgarii, Turcji i Grecji. Nie znajdziecie go niestety na Ukrainie
To roślina zielna, wieloletnia. Rośnie w górach, potrzebuje umiarkowanie suchej gleby i dużo słońca. Gojnika spotyka się w splątanych skupiskach po kilkanaście roślin w jednym. Kwiaty pojawiają się w drugim roku życia rośliny, są żółtej barwy i z wyglądu przypominają kłosy. Sezon na zbiory przypada w okresie od czerwca do sierpnia.
W czasach antycznych napar z gojnika był podawany rannym żołnierzom jako napój wzmacniający na szybsze gojenie się ran. Jego właściwości zostały dostrzeżone i opisane już przez starożytnych greckiego lekarza Hipokratesa oraz farmakologa i botanika Dioskuridesa.
W Anglii gojnik nosił nazwę „herbaty pasterzy”, ponieważ tylko oni mieli dostęp do rzadkiego zioła. Obecnie pasterze, wędrowcy górskich szlaków oraz mieszańcy miasteczek mają go w swoich dietach.
Zioło herbaty górskiej rośnie naturalnie na dużych wysokościach- od 1000 m.n.p.m- w tym Olimpie, gdzie dawniej było zbierane. Miejscowi reklamują je jako „napój Zeusa” ze względu na szeroki wachlarz właściwości zdrowotnych i pochodzenie. Poleca się ją jako lokalny specjał warty spróbowania. Smak opisywany jest najczęściej jako przyjemny i lekko ziołowy.
Tak jak już wspomniałam gojnik to zaparzone zioła, pite na ciepło. Nie spotyka się go raczej w innych wariantach czy z dodatkami, choć tak jak w przypadku innych naparów można puścić wodze fantazji i stworzyć własny napój na bazie klasycznego gojnika, który wystawnie wygląda podawany w małym dzbanku z lodem, potocznie nazywanym lodo herbatą.
Na Bałkanach używa się tego zioła nie tylko w formie napoju, ale również jako przyprawa do potraw.
Dlaczego więc o gojniku prawie nikt nie słyszał? Czemu nie ma go na półkach przy herbacie, albo w modnych wegańskich sklepach? Czy nie warto byłoby poszerzyć oferty kawiarni o nowy produkt?
Orzeźwiający, ziołowy napój sprawdziłby się na rynku i ma potencjał na stanie się nową matchą. Również ze względu na pochodzenie trafiałby w gusta osób chętnych do próbowania nowych smaków z różnych zakątków świata. Z pewnością gojnik jest dobrym dodatkiem do zdrowej lub nawet leczniczej diety, w rezultacie rzesza konsumentów rozszerzyłaby się o osoby szczególnie dbające o zdrowie.
Napar z gojnika może stanowić alternatywę dla innych produktów pobudzających oraz bardziej znanych ziołowych herbat. Przykładowo olejek CBD, popularny środek stosowany przy redukcji stresu, pozyskiwany z konopi siewnej, wciąż budzi kontrowersje. Choć nie jest on substancją psychoaktywną, bliskie powiązanie z marihuaną budzi wiele pytań wśród konsumentów dbających o zdrowie.
Nadmierne spożywanie kawy i innych produktów kofeinowych prowadzi do nadciśnienia, czy problemów ze snem. Napar z gojnika nie wykazuje takich skutków ubocznych.
Yerba MATE jest południowoamerykańskim odpowiednikiem gojnika. Napar ten również pomaga w redukcji stresu i zmęczenia. Tutaj zaletą „herbaty pasterzy” jest jej pochodzenie. Gojnik uprawiają w większości kraje Europejskie, więc jego kupno byłoby wyrazem troski o europejski rynek i z pewnością dużym wsparciem dla państw i rolników zajmujących się jego uprawą.